Eutanazja

Buszek

No słucham? Jesteście za czy przeciw?

Rose_Willton

Zastanawiam się z czym jeszcze "wyjedziesz". Rozumiem, na każdy temat warto porozmawiać, ale skoro widzisz jak bardzo sprzeczne emocje właśnie takie tematy powodują to jest w tym jakiś sens?
W tamtych tematach wolę nie brać udziału, jednak swoje zdanie mam, i niech tak zostanie.
A tutaj...
Nie jestem ani za ani przeciw. Jeśli to ma pomóc, to owszem, ale patrząc na to pod względem prawa czy chociażby etyki... Nie wiem.

Buszek

Mam jeszcze wiele pomysłów. Więc się nie martw. W każdej wymianie zdań jest sens. Budzi to emocje i o to chodzi. Taki temat jest lepszy niż rozmowa o nowej parze butów.

Roks

Jestem BARDZO za.
Sama wolałabym umrzeć, niż być warzywem i nie móc w pełni korzystać z życia.

Ulaczek

Jestem również za, uważam, że o wiele lepiej dla człowieka jest umrzeć z godnością niż cierpieć przez wiele lat. Jeśli ktoś ma takie życzenie, że chce już odejść z tego świata to dlaczego mu tego nie umożliwić? Co, ma skakać z okna żeby się zabić (o ile wgl będzie mieć siły żeby się do niego doczołgać)?
Buszek, Twoje zdanie? (zgaduję, że też za, ale jestem ciekawa xd)

Nie rozumiem reakcji Rose kompletnie...ale to już inny temat.

Buszek

Moje zdanie? Uważam, że lepiej umrzeć niż być warzywem. Nie można takiej osobie kazać żyć, dlatego tylko, że eutanazja jest zakazana.
Ja Rose rozumiem : niechęć prowadzenia rozmów na poważne tematy.

Ulaczek

Chodziło mi o to, że nie rozumiem podejścia, a nie treści wypowiedzi. Nie jestem jakaś ograniczona jeśli chodzi o czytanie, wiesz mi.
Ale dobra, bez offtopu ;p

blairs

Jestem za. Samobójstwo jest "legalne", a odebranie sobie życia w godnych warunkach przez specjalistę nie. Poza tym, przy raku wątroby na przykład, w końcowym stadium jest taka sytuacja, że człowiek wydala ustami. Wolicie wydalać ustami, a potem i tak umrzeć, czy oszczędzić tego sobie i bliskim i umrzeć trochę wcześniej?

Sandrowa

Szczerze powiedziawszy nie wiem, na jakiej stoję pozycji jeśli chodzi o eutanazję. Osobiście wydaje mi się, że powinna być ona legalna, jednak nigdy tak naprawdę nie znajdowałam się w podobnej sytuacji i szczerze? Nie wiem, czy bym do tego dopuściła, jeśli chodziłoby o kogoś mi bliskiego lub samą siebie. Gdy tak siedzimy przez komputerami to logiczne się nam wydaje, że lepiej jest umrzeć niż "zostać warzywem". Jednak nikt z nas nie znalazł się w podobnej sytuacji, więc nie wiem, czy wtedy myślelibyśmy w dokładnie ten sam sposób. Osobiście cholernie boję się śmierci. Nie wiem, co mnie po niej czeka i się nie dowiem tak długo, jak nie umrę, więc skąd mam wiedzieć, że będzie mi lepiej?
Jak już mówiłam, nie wiem, co myślę o eutanazji i wątpię, żebym w najbliższym czasie miała się dowiedzieć c:

Ulaczek

Masz dużo racji, w sumie jakby się tak nad tym zastanowić to osoby wierzące mają łatwiej, bo "wiedzą" co je czeka po śmierci, przynajmniej teoretycznie...ale z kolei kościół zabrania eutanazji, więc w sumie i tak mają dylemat (bądź są na nie).

Sophie

Według mnie wszystko zależy od człowieka, którego to dotyczy. Ja np. jeżeli znajdę się w sytuacji, gdy będę do końca życia "warzywem", chcę oddać organy, więc wyrażam zgodę na eutanazję, ale jak ktoś nigdy nie podjął takiej decyzji, to zależy od rodziny, a nie każdy jest gotowy pożegnać się z ukochaną osobą. Cuda się zdarzają... Sama nie wiem, co bym zrobiła, gdybym miała podjąć taką decyzję odnośnie mojej taty i mamy, a w sumie wiem. W życiu bym ich nie odłączyła.

Mazio

Bezwarunkowo "Za". Tylko z zastrzeżeniem, że powinien istnieć organ weryfikujący każdy przypadek, złożony z medycznych i moralnych autorytetów. Jest tu bowiem miejsce na potworne nadużycia, ale tylko gdybyśmy podeszli do tego lekko. Mój ukochany umysł - Terry Pratchett - cierpi na demencję. Nie wiem jak wygląda jego obecna forma, ale patrząc na książki widzę, że nawet jeśli intelekt mu jeszcze nie szwankuje, to z pewnością cierpi samopoczucie, sondował szwajcarskie kliniki wraz z kamerami BBC, w celu zrozumienia tematu i podjęcia decyzji zanim przestanie trzymać kał i mocz. Nie wiem jaki będzie dalszy ciąg jego losu, ale jako że stanowi on dla mnie autorytet myślę, że gdybym i ja miał zdiagnozowaną przyszłość jako warzywo, lub gdybym miał się męczyć konając w bólu, chciałbym aby ktoś pomógł mi umrzeć. Obrazem ostatecznym w temacie jest film "Million Dollar Baby" Clinta Eastwooda...