Forum https://igrzyskasmiercitrylogia.fora.pl Strona Główna

Gone zniknęli
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum https://igrzyskasmiercitrylogia.fora.pl Strona Główna -> Książki / Świat książek
Autor Wiadomość
Roks
Zombie Killer
Zombie Killer


Dołączył: 26 Lut 2012
Posty: 4746
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kalifornia
Płeć: Katniss

PostWysłany: Śro 22:08, 14 Mar 2012    Temat postu:

Jest jakiś porządny wątek miłosny .? :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
Miss Holmes


Dołączył: 15 Lis 2011
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Katniss

PostWysłany: Śro 22:13, 14 Mar 2012    Temat postu:

Nie nazwałabym tego tak, bo tam są tylko nastolatki poniżej 15, ale jakiś wątek jest. ;3 Tylko to w ogóle nie o to w tej książce chodzi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanelle
Forever Hungry
Forever Hungry


Dołączył: 24 Lip 2011
Posty: 5342
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 52 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice
Płeć: Katniss

PostWysłany: Śro 22:31, 14 Mar 2012    Temat postu:

No właśnie, to trochę inny typ książki. Tutaj jest tylko: Tajemniczość-akcja-tajemniczość-akcja.... itd. Raz czasem się jakiś wciśnie wątek romantyczny czasem. ;p
Ale moim zdaniem dobrze, że nie jest tam jakoś strasznie rozbudowany, bo to by mogło rozwalić ten dobry styl, który jest utrzymywany. ;>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Catalunya
Stylista - fashionista
Stylista - fashionista


Dołączył: 23 Lip 2011
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Katniss

PostWysłany: Śro 9:39, 21 Mar 2012    Temat postu:

Przeczytałam tylko 3 części, z każdą szło mi to czytanie coraz bardziej opornie. Dlatego już nie zabrałam się za dalsze części.
Okładki to całkowita masakra, zniechęcają jak cholera, przynajmniej mnie.
Uwielbiam Caine'a i Drake'a, Astrid i Sama mogłabym utopić. :3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agrafka
Mieszkaniec Kapitolu
Mieszkaniec Kapitolu


Dołączył: 17 Mar 2012
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin
Płeć: Katniss

PostWysłany: Sob 16:20, 07 Kwi 2012    Temat postu:

Kocham
Diana, Lana i Dekka są genialne. Astrid wkurzająca. Drake... <3 I Caine, ooo taak :D

Pomysł na książkę jest genialny i genialnie zrealizowany. Moja ulubiona część to ,,Głód", ale lubię też ,,Kłamstwa".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Korean Freak
Korean Freak


Dołączył: 05 Lis 2011
Posty: 3548
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Katniss

PostWysłany: Czw 20:09, 17 Maj 2012    Temat postu:

Czytaliście już??
Pierwszy rozdział 5 częęściiii!!! :hamster_donotwant: :hamster_donotwant: :hamster_donotwant: :hamster_donotwant: :hamster_donotwant:

Cytat:
Michael Grant, GONE. Zniknęli. Faza piąta: Ciemność
Tłum składał się ze stu trzech dzieciaków. Najmłodsze miało roczek, najstarsze –
piętnaście lat. Sam pomyślał ze smutkiem, że nigdy wcześniej żadna dziecięca publiczność nie
wyglądała w ten sposób.
Każdy, kto skończył pięć lat, miał przy sobie broń. Widział noże, maczety, kije
bejsbolowe, pałki najeżone kolcami, łańcuchy i pistolety.
Nikt nie był modnie ubrany – przynajmniej nie według normalnych standardów. Dzieci
nosiły rozłażące się w szwach koszulki i o kilka numerów za duże dżinsy. Niektóre zarzuciły na
siebie poncza zrobione z koców. Wiele z nich było na bosaka. Próbowały ozdobić swoje
stroje piórami wetkniętymi we włosy, dużymi pierścionkami z diamentami, które
przymocowywały taśmą, plastikowymi kwiatami, bandanami, krawatami i szelkami, niektóre
miały pomalowane twarze.
Ale przynajmniej były czyste. Znacznie czystsze niż w Perdido Beach, niemal rok
wcześniej. Przeprowadzka nad Jezioro Tramonto zapewniła im właściwie nieskończone
ilości świeżej wody. Mydło i detergenty dawno się pokończyły, ale woda sama w sobie działała
cuda. Można było wejść w tłum dzieci i nie zwymiotować od smrodu.
Gdy słońce zachodziło, a cienie stawały się coraz dłuższe,
Sam zauważał rozrzucone pety. Mimo ich starań małe grupki dzieciaków podawały sobie
też butelki alkoholu – firmowego lub pędzonego w domach. Pewnie gdyby mu się chciało,
wyczułby też zapach marihuany.
Generalnie rzeczy miały się jednak lepiej. Dzięki roślinom, które uprawiali, rybom
łowionym w jeziorze i jedzeniu, które przynieśli z Perdido Beach, nikt nie głodował.
Było to niezwykłe osiągnięcie.
No i był jeszcze projekt Sinder, kryjący w sobie niesamowity potencjał.
Dlaczego więc wciąż wydawało mu się, że coś jest nie tak? To było coś więcej niż
przeczucie. Jakby prawie coś zobaczył. Albo jeszcze mniej. Jak wrażenie, że powinien był coś
zobaczyć, że zobaczyłby coś, gdyby tylko wystarczająco szybko się obrócił.
Właśnie tak. Jakby coś stało tuż poza jego polem widzenia. Kiedy się odwrócił, wciąż
widział to kątem oka.
To coś patrzyło na niego.
W tej chwili.
– Paranoja – wymamrotał Sam. – Powoli ci odbija, stary. Albo może wcale nie tak powoli,
skoro już gadasz do siebie.
Westchnął, pokręcił głową i zmusił się do uśmiechu, w nadziei, że wypełni on też jego
wnętrze. Odzwyczaił się od takiego… spokoju. Cztery miesiące spokoju. Do licha!
Sam usłyszał kroki na skrzypiących schodach. Drzwi otworzyły się.
– Diana – powiedział. Wstał i wskazał jej krzesło.
– Naprawdę nie trzeba – powiedziała Diana. – Ciąża to nie kalectwo.
Ale i tak usiadła.
– Jak się czujesz?
– Moje cycki są nabrzmiałe i bolą – powiedziała. Odchyliła głowę w bok i spojrzała na
niego z odrobiną czułości. – Rumienisz się? Serio?
– Nie rumienię się. Chodzi o to… – Sam nie wiedział, o co właściwie chodziło.
– No dobra, to nie będę ci opowiadać o gorszych rzeczach, które dzieją się teraz z moim
ciałem. W każdym razie na szczęście nie rzygam już co rano.
– No tak. To dobrze – zgodził się Sam.
– Za to bez przerwy sikam.
– Ach.
Ta rozmowa sprawiała oczywiście, że czuł się bardzo niezręcznie. Mówiąc szczerze,
sama obecność Diany sprawiała, że czuł się niezręcznie. Pod jej koszulką rysował siędobrze już widoczny brzuszek, a jednak była równie piękna jak zawsze i wciąż uśmiechała się
wyzywająco.
– Chciałbyś pogadać o ciemnieniu brodawek?
– Nie. Błagam cię, nie.
– Tyle tylko, że jest trochę za wcześnie na to wszystko – powiedziała Diana. Chciała,
żeby zabrzmiało to beztrosko, nie udało jej się jednak.
– Mhmmm…
– Mam mnóstwo książek o ciąży i przeczytałam w nich, że nie powinnam być taka wielka.
Nie w czwartym miesiącu.
– Wyglądasz okej – powiedział Sam z odrobiną desperacji w głosie. – To znaczy
naprawdę dobrze. Lepiej niż dobrze. No wiesz, pięknie.
– Podrywasz mnie? Serio?
– Nie! – zawołał Sam. – Nie, nie, nie, nie. Nie o to… – przerwał i zagryzł wargę.
Diana roześmiała się rozkosznie.
– Tak łatwo zrobić sobie z ciebie ubaw. – Potem nagle spoważniała. – Słyszałeś kiedyś o
obliczaniu ruchu?
– Jak w fizyce?
– Nie. Nie, Sam, chodzi mi o obliczanie ruchu płodowego.
– Ach. O to.
– Daj mi rękę – powiedziała Diana.
Był absolutnie pewien, że nie ma najmniejszej ochoty podawać jej ręki. Dręczyło go
paskudne przeczucie co do tego, co zamierzała z nią zrobić. Nie miał jednak pojęcia, jak jej
odmówić.
Diana popatrzyła na niego niewinnie.
– No dawaj, Sam. Ty zawsze potrafisz znaleźć jakieś rozwiązanie w sytuacji
podbramkowej. Naprawdę nie umiesz wymyślić jakiejś wymówki?
Zmusił się do uśmiechu.
– Próbuję. Pustka.
– No to daj mi rękę.
Posłuchał, a ona położyła jego dłoń na swoim brzuchu.
– Yy, no tak. To jest brzuszek ciążowy.
– Świetnie, właśnie tego potrzebowałam: potwierdzenia. Poczekaj chwilę… O!
Poczuł to. Ruch pod jej rozciągniętą skórą.
Uśmiechnął się słabo i wycofał dłoń.
– Ruch płodowy, tak?
– Tak – odpowiedziała poważnie Diana. – Nawet więcej. Nazwałabym to kopnięciem. I
wiesz co? To zaczęło się jakieś trzy tygodnie temu, w trzynastym tygodniu ciąży. Pewnie myślisz
sobie: no i co z tego? Ale chodzi o to, że wszystkie ludzkie dzieci rosną mniej więcej w tym
samym tempie. Jak w zegarku. I ludzkie dzieci nie zaczynają kopać w trzynastym tygodniu.
Sam zawahał się, nie wiedząc, czy powinien zwrócić szczególną uwagę na słowo
„ludzkie”. Niezależnie od tego, czego bała się i co podejrzewała Diana, nie chciał, żeby był to
jego problem.
Miał już na głowie całe mnóstwo problemów. Odległych problemów: na opuszczonym
kawałku plaży leżał kontener pełen pocisków rakietowych. Z tego, co wiedział, jego brat Caine
jeszcze ich nie znalazł. Gdyby Sam próbował je gdzieś przenieść, a Caine by się o tym
dowiedział, prawdopodobnie wybuchłaby wojna między nimi a Perdido Beach.
Były też problemy bliższe jego sercu: Brianna odkryła kryjówkę Astrid w Stefano Rey.
Sam wiedział, że Astrid wciąż żyje. Doniesiono mu, że po bitwie z robalami i Wielkiej Schizmie,
która rozdzieliła dzieciaki z ETAP-u na grupę z Perdido Beach i grupę znad Jeziora Tramonto,
przez jakiś czas ukrywała się niedaleko elektrowni.Dowiedział się też, że później zatrzymała się w odwróconej przyczepie Winnebago na
jednej z bocznych dróg.
Cierpliwie czekał na jej powrót. Ona jednak nie wróciła i przez trzy miesiące nie miał o
niej żadnych wieści.
Aż wreszcie, ledwie dzień wcześniej, zlokalizowała ją Brianna. Nadprzyrodzona szybkość
Brianny pozwalała jej efektywnie przeczesywać drogi, jednak poszukiwania w lesie zajmowały
jej więcej czasu: kiedy przekracza się sto kilometrów na godzinę, potknięcie się o korzeń drzewa
może być bardzo niebezpieczne.
Poszukiwania Astrid nie były oczywiście głównym zadaniem Brianny. Było nim
znalezienie stwora złożonego z Drake’a i Brittney. Od dawna nikt nie słyszał nic o Drake’u,
jednak nikt też nie wierzył, że umarł. Nie mógł umrzeć naprawdę.
Sam niechętnie powrócił do rozmowy z Dianą.
– Odczytałaś moc dziecka?
– Dziecko ma trzy kreski – powiedziała Diana. – Za pierwszym razem wyczułam dwie,
więc ciągle rośnie.
Sam był zszokowany.
– Trzy kreski?
– Tak, Sam. On, ona albo to jest mutantem. Potężnym mutantem. Coraz potężniejszym.
– Mówiłaś już o tym komuś?
Diana pokręciła głową.
– Nie jestem głupia, Sam. Caine już by tu był, gdyby się tylko dowiedział. Byłby gotów
zabić nas oboje.
– Swoje własne dziecko? – Samowi trudno było uwierzyć, by ktokolwiek, nawet Caine,
był tak okrutny.
– Może i nie – odparła Diana. – Kiedy mu powiedziałam, bardzo wyraźnie dał mi do
zrozumienia, że nie chce mieć z tym nic wspólnego. Chyba zrobiło mu się niedobrze na samą
myśl. Ale wtedy nie wiedział jeszcze, że to potężny mutant. Więc może po prostu nas porwie.
Albo będzie chciał zabić dziecko, albo sprawować nad nim kontrolę. Każda inna droga byłaby…
– przez chwilę szukała odpowiedniego słowa – poniżająca.
Sam poczuł, jak skręca mu się żołądek. Przez cztery miesiące żyli w spokoju. W tym
czasie Sam, Edilio i Dekka zajęli się budową czegoś w rodzaju na wpół wodnego miasta.
Zwłaszcza Edilio – on rozdzielił barki, żaglówki, motorówki, kampery i namioty. Zajęli się
kopaniem szamba.
By uniknąć chorób, kopali z dala od jeziora. Dla bezpieczeństwa wymyślili też system
holowania wody z brzegu i zabraniali komukolwiek pić ze zbiorników, w których myli się i pływali.
Prace postępowały głównie dzięki spokojnemu autorytetowi Edilia. Nominalnie
przywódcą był Sam, jednak jemu nie wpadłoby do głowy, by poświęcać tyle uwagi kwestiom
sanitarnym.
Kutry rybackie, których załogi Quinn przyuczył jeszcze w Perdido Beach, codziennie
przywoziły całkiem przyzwoite połowy. Na grządkach przy barierze posadzili marchewki,
pomidory i dynie, które pięknie dojrzewały pod opieką Sinder.
Schowali pod kluczem cenne zapasy nutelli, zupek w proszku i pepsi, które stanowiły
walutę, pozwalającą im kupić więcej ryb i małży od dzieciaków z Perdido Beach, gdzie wciąż
łowili ludzie Quinna.
Wynegocjowali też kontrolę nad częścią pól, więc raz na jakiś czas trafiały im się
karczochy, kapusta, a nawet melony.
Handlem między jeziorem a PB zarządzał Albert, natomiast codzienna organizacja życia
nad Jeziorem Tramonto należało do Sama. Czyli w praktyce do Edilia.
Niemal od początku ETAP-u Sam żył fantazją o czymś w rodzaju swojego osobistego
dnia sądu. Wyobrażał sobie, jak staje przed członkami trybunału, którzy spoglądają na niego z
góry i żądają, by uzasadnił wszystko, co zrobił.Żeby wytłumaczył się z każdego błędu.
Żeby usprawiedliwił śmierć wszystkich, których ciała pochowano na rynku w Perdido
Beach.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy te wyimaginowane konwersacje pojawiały się w jego
głowie nieco rzadziej. Pomyślał, że może sędziowie zauważą, też kilka rzeczy, które zrobił
dobrze.
– Nie mów nikomu – ostrzegł Sam. – Czy myślałaś o... – zaczął po chwili – Cóż, chyba
nie mamy pojęcia, jaką moc będzie miało dziecko.
Diana uśmiechnęła się ironicznie.
– Pytasz, czy zastanawiałam się, czy dziecko umie palić różne rzeczy tak jak ty? Czy ma
telekinetyczną moc swojego ojca? Albo całe mnóstwo innych umiejętności? Nie, Sam, nie
zastanawiałam się nad tym, co się stanie, kiedy on, ona albo to będzie miało gorszy dzień i
wypali we mnie wielką dziurę.
Sam westchnął.
– On albo ona, Diano. Nie „to”.
Spodziewał się jakiejś dowcipnej odpowiedzi, jednak samokontrola Diany zdawała się
słabnąć.
– Jego ojciec jest zły. Jego matka również – wyszeptała. Wygięła palce tak mocno, że
musiało ją to zaboleć. – Czemuż ono nie miałoby być właśnie takie?
Drake przyzwyczaił się do ciemności, do tego, że widzi tylko blade, zielone światło swego
władcy, gaiaphage.
Znajdowali się dziesięć mil pod ziemią. Panował tu upał. Gorąco, brak wody i powietrza
powinny były go zabić. Drake nie był jednak żywy w zwykłym znaczeniu tego słowa. Trudno
zabić coś, co częściowo jest już martwe.
Minęło dużo czasu. Ale ile? Może dni, może lata. W tym miejscu nie dawało się odróżnić
dni od nocy. Istniała tylko ciągła świadomość wściekłego, sfrustrowanego umysłu gaiaphage. W
czasie, który spędził pod ziemią, Drake dobrze poznał ten umysł. Był nieustannie obecny w jego
głowie. Dręczący głód. Pragnienie. Ciągłe, głębokie, niezmienne pragnienie.
Gaiaphage potrzebował Nemesis.
Przyprowadź do mnie Nemesis.
A Nemesis – Petera Ellisona – nie sposób było znaleźć.
Drake przekazał gaiaphage, że Mały Pete umarł. Zniknął. Jego siostra, Astrid, rzuciła go
robalom, a ogarnięty paniką Mały Pete sprawił, że zniknął nie tylko najbliższy, bezpośrednio
zagrażający mu robak: zniszczył cały gatunek.
Był to szokujący pokaz niepojętej mocy Małego Pete’a. Pięcioletni autystyczny,
zarozumiały bachor był najpotężniejszą istotą w całej tej wielkiej bańce. Na jego drodze
stał tylko jego dziwny, chory umysł. Mały Pete miał wielką moc, ale sam o tym nie wiedział. Nie
potrafił planować, nic nie rozumiał. Mógł tylko reagować.
Reagować z gigantyczną, niewyobrażalną siłą. Jak niemowlak, który bawi się bombą
atomową.
Nemesis przerażał gaiaphage. A jednak był mu potrzebny.
Kiedyś Drake zapytał: „Dlaczego?”
Muszę się narodzić.
Potem gaiaphage torturował go uderzeniami przerażająco wyrazistego bólu, karząc go
za to, że odważył się zadać pytanie.
Odpowiedź była jednak gorsza od bólu. „Muszę się narodzić”. Było w niej coś ponurego,
coś przerażającego. Potrzeba wykraczająca poza zwykłe pragnienie i wywołująca lęk.
Jego bóg nie był wszechpotężny. Zaszokowało to Drake’a. Oznaczało, że gaiaphage
wciąż może ponieść klęskę. A co się z nim wtedy stanie?Czy przysiągł posłuszeństwo umierającemu bogu?
Drake starał się głęboko ukryć strach. Gaiaphage mógłby go wyczuć, gdyby skierował na
niego swoją uwagę.
Mijały jednak kolejne, niezliczone dni, podczas których nieprzerwanie wsłuchiwał się w
desperację i wściekłość gaiaphage, i zaczął mieć wątpliwości. Jakie miejsce zająłby we
wszechświecie, w którym nie byłoby już gaiaphage? Czy wciąż byłby nieśmiertelny? Czy
porażka gaiaphage oznaczałaby dla niego unicestwienie?
Drake żałował, że nie może porozmawiać o tym z Brittney. To jednak było absolutnie
niemożliwe. Brittney od czasu do czasu wyłaniała się z rozpadającego się ciała Drake’a,
przejmując nad nim kontrolę. A wtedy Drake przestawał widzieć, słyszeć i czuć. Wtedy przenosił
się do świata ciemniejszego jeszcze od podziemnego legowiska gaiaphage. Tak ciasnego, że
dusił duszę Drake’a.
Wyglądało to więc mniej więcej tak: potężny napór pragnienia gaiaphage, niemożność
zrozumienia, co powinien zrobić, a potem nieistnienie, pustka, otchłań.
Drake wypełniał czas fantazjowaniem. Wspominał ból, który wywołał biczowaniem Sama.
I w szczegółach planował ból, który jeszcze sprawi. Astrid. Dianie. Zwłaszcza im dwóm, ale
także Briannie, której serdecznie nienawidził.
Podziemne legowisko ulegało zmianom. Kilka tygodni wcześniej w podłodze – w dolnej
granicy bariery – zaszła pierwsza z nich. Nie była już perłowoszara. Poczerniała. Zauważył przy
tym, że ciemna powierzchnia pod jego nogami nie jest już tak gładka jak wcześniej. Fragmenty
gaiaphage, które opierały się o barierę, również zrobiły się czarne. Na razie plama ta była
niewielka, jakby ktoś wylał czarną kawę na odblaskowo zieloną, rozciągniętą gąbkę.
Drake zastanawiał się, co to oznaczało, ale nie zapytał o to.
Nagle poczuł gwałtowne poruszenie umysłu gaiaphage.
Jakby ktoś poraził go prądem.
Czuję...
– Nemesis? – Drake zwrócił się do świecących na zielono ścian jaskini.
Połóż na mnie dłoń.
Drake odskoczył. Kilka razy dotknął gaiaphage. Nie było to przyjemne doświadczenie.
Głęboka świadomość obecności gaiaphage przy fizycznym kontakcie z nim stawała się jeszcze
silniejsza i straszniejsza.
Drake nie miał jednak wystarczająco dużo silnej woli, by odmówić. Rozwinął długą na
dziesięć stóp mackę. Podszedł do pokaźnej bryły wściekłej, zielonej mazi, do tej części, która
wydawała mu się środkiem. Do głowy owej bezgłowej przecież, pozbawionej jakiegokolwiek
środka istoty. Ostrożnie dotknął jej swoim biczem.
– Aaaach!
Ból był nagły i ostry. Rzucił go na kolana. Drake otwierał oczy szeroko, coraz szerzej, aż
wydało mu się, że zrywa z siebie skórę całej twarzy.
W jego głowie eksplodowały obrazy.
Obraz ogrodu.
Obraz jeziora ze spokojnie unoszącymi się na nim
łodziami.
Obraz pięknej, ciemnowłosej dziewczyny o wykrzywionym
uśmiechu.
Zabierz mnie do niej!
Drake od miesięcy mówił bardzo mało. Jego gardło było wysuszone, język dziwnie ciążył
w ustach. Wydobył z siebie chrapliwy szept.
- Diana.


AAAAAAAAAAAAAA!!!!!!! No ja już nie wytrzymam, no! :hamster_bigeyes: :hamster_bigeyes: :hamster_bigeyes: :hamster_bigeyes: :hamster_bigeyes:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurelia
Biała Róża Snowa
Biała Róża Snowa


Dołączył: 09 Kwi 2012
Posty: 443
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Katniss

PostWysłany: Czw 21:27, 17 Maj 2012    Temat postu:

Aaaaaa! Potrzębuję pochłonąć więcej!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
Miss Holmes


Dołączył: 15 Lis 2011
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Katniss

PostWysłany: Czw 22:00, 17 Maj 2012    Temat postu:

Nie przeczytam, bo potem będę miała schizę. xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanelle
Forever Hungry
Forever Hungry


Dołączył: 24 Lip 2011
Posty: 5342
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 52 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice
Płeć: Katniss

PostWysłany: Czw 22:29, 17 Maj 2012    Temat postu:

Cicho, nie będę tego czytać. xD Wytrzymam, chyba.
Chociaż i tak jestem mocno naspoilerowana, bo koleżanka z ławki ma tą książkę po angielsku... I mi czasem pokazuje jakieś sceny/teksty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurelia
Biała Róża Snowa
Biała Róża Snowa


Dołączył: 09 Kwi 2012
Posty: 443
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Katniss

PostWysłany: Czw 23:09, 17 Maj 2012    Temat postu:

Sophie napisał:
Nie przeczytam, bo potem będę miała schizę. xD


Taką jaką ja mam? :P

:hamster_donotwant: GONE... GONE... Więcej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Korean Freak
Korean Freak


Dołączył: 05 Lis 2011
Posty: 3548
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Katniss

PostWysłany: Pią 10:33, 18 Maj 2012    Temat postu:

Sophie, ja nie wytrzymałam! Niegdy nie wytrzymuję i jeszcze wszystkie spojlery czytam :hamster_donotwant: Jak ty to robisz? :hamster_confused:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
Miss Holmes


Dołączył: 15 Lis 2011
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Katniss

PostWysłany: Pią 11:22, 18 Maj 2012    Temat postu:

Aurelia napisał:
Sophie napisał:
Nie przeczytam, bo potem będę miała schizę. xD


Taką jaką ja mam? :P

:hamster_donotwant: GONE... GONE... Więcej!



Mniej więcej. xD

Maggie McKinley napisał:
Sophie, ja nie wytrzymałam! Niegdy nie wytrzymuję i jeszcze wszystkie spojlery czytam :hamster_donotwant: Jak ty to robisz? :hamster_confused:


Przestałam chodzić na forum GONE, więc nawet nie mam możliwości czytania spoilerów. xD A do tego jestem baaardzo leniwa, więc nie chce mi się czytać, skoro wiem, że to już niedługo, a potem będę musiała ominąć ten rozdział, bo wszystko pamiętam. 8D Chociaż zazwyczaj nie jestem taka cierpliwa... No dobra w ogóle nie jestem cierpliwa, ale jak GONE dawno czytałam, to wrażenia wyblakły. c:
:hamster_evillaugh: :hamster_evil:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diana
Biała Róża Snowa
Biała Róża Snowa


Dołączył: 23 Mar 2012
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warmia-mazury
Płeć: Katniss

PostWysłany: Pią 17:47, 18 Maj 2012    Temat postu:

:hamster_beautiful: Świetny rozdział!
Ja też spojlerów nie czytam, no ale rozdział to co innego jak dla mnie xdd No, jeszcze kilka dni i bd cała książką :hamster_cry:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanelle
Forever Hungry
Forever Hungry


Dołączył: 24 Lip 2011
Posty: 5342
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 52 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice
Płeć: Katniss

PostWysłany: Czw 22:18, 24 Maj 2012    Temat postu:

Ruszyła przedsprzedaż "Ciemności" z tego co widzę. ;D
[link widoczny dla zalogowanych]

Już zamówiłam. *.* Jutro ma mi przyjść. ;D Aaaale się cieszę. ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roks
Zombie Killer
Zombie Killer


Dołączył: 26 Lut 2012
Posty: 4746
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kalifornia
Płeć: Katniss

PostWysłany: Pon 23:43, 27 Sie 2012    Temat postu:

No dobra, chciałam się wypowiedzieć jak skończę 5 część, jednak nie mogę się doczekać.
(Obecnie skończyłam 1 rozdział 3 części (Kłamstwa))
No więc te 2 książki totalnie mnie wciągnęły i polecam wszystkim je poczytać! Uwielbiam, uwielbiam, po prostu uwielbiam i dziękuję wam forumowe dziewczyny, że poleciłyście mi tą książkę! Całą serię! Gdyby nie wy nigdy bym się o niej nie dowiedziała:)
No więc od początku, ulubiony bohater to Sam. Jest odważny i to taki mój troche ideał faceta, bo jest rozważny, podejmuje decyzje, ale jest też słodki (np czasem do Astrid), jest odpowiedzialny i DOBRY. Polubiłam także Lanę, za to że tak bardzo przywiązała się do Patricka (ahh, i jeszcze ten pies, który ma imie po Patryku Rozgwieździe ze SpongeBoba-uwielbiam tą bajkę!). Lubię jeszcze Edilia.
No a najbardziej wkurza mnie Zil, że namawia "normalnych" do walki z "innymi"(nie lubie słowa "mutant") no i za to, co zrobił Hunterowi. Czasem denerwuje mnie taka "damusiowata" postawa Astrid, ale nic szczególnego do niej nie mam. No i Albert, chciwy Albert.
Ale ogólnie jak skończę 5 fazę to napiszę jeszcze raz post :D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum https://igrzyskasmiercitrylogia.fora.pl Strona Główna -> Książki / Świat książek Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 10, 11, 12  Następny
Strona 2 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin